Sienkiewicz jest jednostką o niezwykle silnym podkładzie uczuciowym. Gdyby był człowiekiem o słabszym charakterze uczuciowość ta zniszczyłaby go doszczętnie. Jest on tą rządzącą siłą, co już odniosła zwycięstwo, ale przecie musi w nim wciąż walczyć o panowanie.
Pod względem fizycznym Sienkiewicz wygląda zgoła inaczej, niżem go sobie wyobrażał: jest niższy i drobniejszy. Włosy ma przyprószone siwizną i przegląda się w nich łysina. Oczy ma szare, głos niski.
Po angielsku mówi z trudnością, a dawane przezeń odpowiedzi świadczą, że często nie rozumie, o czym mowa. Po rosyjsku mówi równie kiepsko — widocznie nie posiada zdolności do języków.
Prowadząc rozmowę, ma zwyczaj nachylać się ku swemu rozmówcy i patrzeć mu prosto w oczy. Jest zawsze spokojny i opanowany i nigdy się nie unosi w rozmowie.
Pracował właśnie nad “Krzyżakami”, ja zaś miałem w robocie parę książek. Obaj byliśmy zajęci, to też spotykaliśmy się jedynie przy obiedzie i po kolacji.
W Quellenhofie było wielu gości: Amerykanów, Anglików, Francuzów, Niemców, Żydów i garstka Polaków. Wśród tych znajdował się hrabia Tyszkiewicz, towarzysz podróży Sienkiewicza do Afryki, oraz hrabina Potocka, prawnuczka carycy rosyjskiej Katarzyny II. Był tam i jeden z Hohenzollernów, ten który sprawą korony hiszpańskiej wywołał nipeorozumienia między Francją i Niemcami, powodujące w ostatecznym rezultacie (dzięki pieczołowitym zabiegom Bismarka) wojnę francusko‑niemiecką w r. 1870. Jest on bratem króla rumuńskiego.
W tej wielkiej gromadzie ludzi Sienkiewicz poruszał się, pracował i żył zupełnie, jak na pustyni, trzymając się zdala od towarzystwa, ale obserwując je pilnie. Jest pewien urok (przynajmniej na czas jakiś) w swobodzie i samotności ludnego hotelu, gdzie ma się pod ręką wszelkie udogodnienia cywilizacyjne. Sienkiewicz lubuje się tym urokiem — i niejedno też jego dzieło powstało w zaciszach hotelów: od hotelu w Los Angeles, w Kalifornii, gdzie napisał “Szkice węglem”, aż do hotelu w Nicei, gdzie ukończył “Quo vadis”.
Sienkiewicz ma swoistą, jedyną w swoim rodzaju metodę pisania książek. Najpierw opracowuje plan szczegółowy i spisuje go starannie. Ten plan utrwala sobie w głowie i pozwala mu, jak się wyraża, “kipieć i fermentować”. Jest to wprost uderzający dowód jego siły umysłowej i pamięci.
Gdy już jest gotów do pracy, wówczas dzieli sobie czas nie na dnie, ale tygodnie. W ciągu pierwszego tygodnia wykonywa
Strona:Jeremi Curtin - Odwiedziny u Henryka Sienkiewicza.djvu/3
Ta strona została uwierzytelniona.