Strona:Jeremi Curtin - Odwiedziny u Henryka Sienkiewicza.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

gramolił się drogą ku Kalwarii prowadzony przez mężczyznę lub kobietę.
W Chabówce, wyszedłszy z pociągu, zostaliśmy natychmiast otoczeni, wręcz oblężeni przez tłum woźniców­‑wieśniaków. Wszczął się wprost oszołamiający harmider! Na pięciu czy sześciu podróżnych znalazło się dwadzieścia czy nawet dwadzieścia pięć wózków, a każdy woźnica uwziął się, że zdobędzie sobie pasażera. Polska bryczka jest to proprostu zwykły drabiniasty wóz do zwożenia siana, z półkoszkami po bokach i budą płócienną. Wewnątrz tej budy jest siedzenie na dwie osoby, a zewnątrz jedno dla woźnicy, słowem, istny “prairie schooner” (statek stepowy, nazwa wozu używanego przez wędrowców po preriach amerykańskich). Krzyki tych woźniców o mało nie przyprawiły mnie o utratę zmysłów. W końcu odpędziłem ich wszystkich oprócz jednego, który, jak mnie inni zapewniali, był najgorszy w całej tej gromadzie, miał najgorsze konie i najgorszy wóz.
Siadłem na ten wóz i już wkrótce poczęliśmy wjeżdżać pod górę. Cóż to była za okropna szarpanina! Jakże mnie wytrzęsło i wytłukło! Całkiem jak gdybym jechał w starym dyliżansie kalifornijskim! W Suchej, małym miasteczku zbudowanym dokoła kwadratowego rynku, zatrzymaliśmy się, by dać wytchnąć koniom i zjeść obiad. W Zakopanem stanęliśmy o piątej popołudniu. Zastaliśmy już wielu gości w tym letnisku.
Wieś Zakopane nie ma żadnych przynęt oprócz czystej wody górskiej i świeżego powietrza. Jest do połowy otoczona lasami świerkowymi, a nowe jej odgałęzienie kryje się zupełnie pośród świerków. Na odsłoniętej połaci widać zielone pola ciągnące się wzdłuż zboczy. Przez całą wieś biegnie potok górski. Z głównej ulicy roztacza się wspaniały widok na Tatry.
Zakopane jest bardzo uczęszczane przez Polaków. Letnisko jest ożywione, ale ponieważ jest dopiero świeżej daty, więc brak mu jeszcze tych wygód, jakich ludzie szukają w czasie letniego wypoczynku. Podczas mojego pobytu niebo było przeważnie mgliste, zachmurzone i posępne. Mówiono mi, że to lato było wyjątkowo brzydkie. Wierzyłem temu, bo istotnie w całym świecie panowała wówczas wyjątkowo brzydka pogoda.
Ale w końcu nadszedł dzień piękny, niby słoneczna wyspa śród morza mgły. Sienkiewicz czekał na taki właśnie dzień, żeby nas zabrać nad Czarny Staw. Tak się nazywa małe jezioro w samym ośrodku gór.
W naszej “paczce” wycieczkowiczów znajdowali się: syn i córka Sienkiewicza, Henryk i Jadwiga, wraz z guwernantką; profesor Sobierajski ze Lwowa; siostrzeniec Sienkiewicza, miły