Z góralskich wiosek jedna tylko Oberammergau, dzięki nadzwyczaj surowej kwarantannie, zdołała wstrzymać w odwodzie strasznego wroga. Żywej duszy nie wolno było wyjść, ani wejść do wioski.
Pewnej ciemnej nocy Kacper Szuchler, mieszkaniec Oberammergau, będący na robocie w zarazą dotkniętej wiosce Eszenloche przepełzł na brzuchu obok drzemiących strażników, dostał się do domu i ucieszył wzrok dawno niewidzianej żony i dzieci.
Był to czyn wielkiego samolubstwa, on i cała wioska drogo za to zapłaciła. Trzy dni upłynęły od zjawienia się jego w domu, a z całej rodziny pozostały tylko trupy, a zaraza szerzyła się tak szybko w całej dolinie, iż zdawało się, że nic jej wstrzymać nie zdoła.
Gdy ludzkie środki zawodzą, czujemy, że należy dać niebu okazyę do popisania się. Dobrzy ludzie, zamieszkujący dolinę Ammer, uczynili śluby, że jeżeli morowa zaraza zostawi ich w spokoju, za dziesięć lat będę dawali przedstawienia Męki Pańskiej.
Widocznie potęgom niebieskim podobała się odrazu ta obietnica. Morowa zaraza wygasła jakby różdżką czarodziejską tknięta, i odtąd co dziesięć lat mieszkańcy Oberammergau dotrzymują obietnicy i dają przedstawienia Męki Pańskiej.
Aż do dziś dnia uważają oni to za praktykę religijną.
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.