na niej, a wyraz na niej wypiętnowało nie patrzenie w gwiazdy, lecz spoglądanie z miłością i pobłażliwością na otaczające życie ludzkie.
— Tak — przyznał B. — możesz to powiedzieć, jeżeli chcesz. Nie zaszkodzi. A dalej możesz mówić o grze samej i o własnych wrażeniach. Nie obawiaj się, że będą głupie, nie. Tam lepiej, głupie uwagi są najczęściej bardziej interesujące, niż mądre.
— Ale na co się to wszystko przyda? — broniłem się jeszcze. — Najmniejszy żak wie już dziś o przedstawieniach w Oberammergau.
— A cóż cię to obchodzić może? — odparł B. — Nie piszesz dla kulturalnych żaków. Piszesz dla zwyczajnych mężczyzn i kobiet. Ci będą zadowoleni z posiadania wiadomości o tym przedmiocie, a gdy uczniowie przyjadą na święta do domu, rodzice ich będą mogli rozmawiać z synami, nie zdradzając swego ograniczenia.
— No, a teraz — dodał — powiedz, co ty sam myślisz o tych przedstawieniach?
Po chwili namysłu — odparłem.
— Ja myślę, że sztuka z ośmnastu aktów i czterdziestu scen złożona, zaczynająca się o ósmej rano i z małemi przerwami trwająca do szóstej wieczór — jest za długa.
Ja sądzę, że sztuka powinna być obciętą. Jedna trzecia sztuki jest wzruszającą i podnosi ducha — ale reszta nudna.
— Masz zupełną racyę — odparł B. — ale
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.