Teraz na muzea zapatrujemy się, jako na miejsca, gdzie można wypróbować szybkość chodu.
Ja przebiegłem dziś rano starą Pinakotekę we dwadzieścia dwie i pół minuty, to przecież bardzo ładnie!
B. zużył pięć ósmych sekundy dłużej, ale bo też zatrzymał się, by rzucić okiem na Rafaela.
Muszę wytłómaczyć, że dla własnej wygody zmieniliśmy nazwę Pinakoteki na „Pantechnicon”.
Pinakoteki nie mogliśmy nigdy spamiętać.
Nazwaliśmy ją „Pymisosce”, „Pintactek” i „Happy Tach”.
Pewnego dnia po obiedzie B. nazwał ją „Penny Cock”; przeraziło nas to, więc postanowiliśmy wynaleźć jakąś rozsądną nazwę, zanim coś złego nie wyniknie z tego zmieniania nazwy muzeum.
Zdecydowaliśmy się ostatecznie na „Pantechnicon”, zaczyna się tak samo od „P”, brzmi dystyngowanie, poważnie i każdy z nas wymówić to może.
Stara Pantechnicon poświęcona jest pracom starych mistrzów; nic o nich nie powiem, gdyż w żadnym razie nie chcę wpływać na zdanie, jakie już sobie Europa o nich wyrobiła. Niech tam sobie rozmaite szkoły sztuk pięknych same rozstrzygają w tej kwestyi.
Ja tylko w charakterze prostej informacyi nadmienię, że niektóre obrazy bardzo są piękne, a na inne nie zwróciłem uwagi.
Ale zadziwiła mnie ogromna ilość obrazów, przedstawiających rozmaite artykuły żywności. Dwa-
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.