telach wiszą ogłoszenia, że policya zabierze do więzienia tych, co ośmielą się wtargnąć tam, lub uczynią jakie szkody.
Znaleźliśmy jakąś restauracyę, mniej morgę przypominająca, niż inne i zadzwoniliśmy. Po kwadransie oczekiwania zjawiła się jakaś staruszka i spytała, czego chcemy?
Poprosiliśmy o dwa befsztyki z kartoflami i dwa kufelki piwa.
Odpowiedziała, że musimy przyjść za dwa tygodnie, gdyż ona nie wie, gdzie te rzeczy są, gdyż właściciele restauracyi wyjechali i wszystko pozamykali.
Dziś rano poszliśmy na plażę. Tam po półgodzinnej samotnej wędrówce ujrzeliśmy nagle na piasku wyraźny ślad ludzkiej stopy. Ktoś musiał być dziś tutaj. Strach nas wziął. Jakim sposobem mógł się tu dostać? Pogoda piękna, okręt nie mógł się rozbić, a wędrowny kupiec nie mógł tu wylądować. A jeżeli kto wylądował, to gdzie on jest? Nigdzie więcej śladów nie było. Do dziś dnia nie wiemy, kto był ten tajemniczy gość.
To bardzo podejrzana historya; rad jestem, że wyjeżdżamy, od wyjazdu z Monachjum podróżowaliśmy niemało. Najprzód udaliśmy się do Heidelberga. Przybyliśmy tam wczesnym rankiem, po całonocnej podróży; spojrzawszy na nas, właściciel hotelu Royal zaproponował, byśmy zaraz wzięli kąpiel.
Zgodziliśmy się na tę operacyę i wskazano nam małe marmurowe pokoiki; czułem się w nim
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.