Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

pociąg, co o 4-ej przychodzi do Heidelberga, to z Berlina!
Zdaje się być ucieszonym z tego odkrycia.
— Więc cóż nam z niego? — spytałem.
To go przygnębiło.
— Przyznaję, nie na wiele się nam przyda — mruczy — jak się zdaje, jedzie wprost z Berlina do Heidelberga, nie zatrzymując się w Monachium. Więc dokąd-że idzie ten o 1.45?
Po upływie pięciu minut woła znów:
— Do pioruna z tym 1.45! On nigdzie nie idzie. Z Monachium wychodzi o 1.45 i to wszystko. Ale przecie on musi gdzieś iść.
— Pozornie niema żadnego celu, wychodzi sobie z Monachium o 1.45 i ślad po nim ginie.
Najwidoczniej to młody, romantyczny pociąg, lubiący tajemniczość. Nie chce powiedzieć, dokąd idzie. Może on sam nie wie. Jedzie, by szukać przygód!
— Wyjadę — mówi on sobie — punkt o 1.45 i zobaczymy, gdzie mnie los zaniesie.
A może to jest taki zarozumiały, uparty pociąg. Nie chce, by nim kierowano i radzono mu. Zarząd kolejowy chce go wysłać do Peterburga lub Paryża.
Stary, osiwiały naczelnik stacyi namawia, by szedł do Konstantynopola, albo do Jerozolimy, jeżeli to woli — przekonywa, że trzeba mieć jakiś cel wytknięty, ostrzega o grożących niebezpieczeństwach takiej niepewnej jazdy. Inni ludzie probowali swych