wpływów, przemawiali jak ojciec do zbłąkanego syna, błagali, by pojechał do Kamczatki, Timbuktu, Jerycho, a gdy to nic nie pomagało, wpadli we wściekłość, żądając, by udał się do miejsc jeszcze bardziej oddalonych. Ale on głuchym pozostał na wszelkie namowy i perswazye.
— Zostawcie mnie samego — mówił. — Już ja wiem, dokąd jadę. Nie kłopoczcie się o mnie! Pilnujcie własnych interesów. Nie potrzebuję, by cała gromada starych idyotów dawała mi nauczki! Wiem, co robię!
Czego się można spodziewać od takiego pociągu?
Wszelkie są dane, że on źle skończy. Przypuszczam, że kiedyś znajdą biedny, opuszczony, zużyty pociąg, pogardzony przez wszystkich, bez celu włóczący się po jakiejś oddalonej okolicy, smutnie rozmyślający o tym pięknym dniu, gdy pełen pychy i ambicyi, wyjechał z Monachium o 1.45.
B. opuszcza ten niepoprawny pociąg i dalej prowadzi poszukiwania.
— Hola! a co to? — woła. — Jak to może być? Wychodzi z Monachium o 4-ej, a do Heidelbergu przychodzi o 4.15. To szybko idzie! Ale musi tam być coś złego. Takiej przestrzeni w przeciągu kwadransa przebyć nie można. O! już widzę. Ten o 4-ej idzie do Brukselli, a później do Heidelberga, przychodzi tam o 4.15 zrana przypuszczam. Ale pocóż, u dyabła, idzie przez Bruksellę? Patrzcie! prze-
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.