Niema pociągów, to spisek, by nas nie wypuścić. Ot co jest! Już nigdy więcej nie zobaczymy naszej ukochanej Anglii!
Staram się go uspokoić, mówiąc, że może taki zwyczaj w Bawaryi, że pociągi idą tam, dokąd podróżni chcą je kierować. Władze kolejowe przygotowują pociąg na 2.15, a dokąd on pójdzie, to już ich nie obchodzi. Tę sprawę załatwiają między sobą podróżni. Oni zajmują pociąg i jadą, dokąd im potrzeba.
Jeżeli zaś zdarzy się taki wypadek, że jedni chcą jechać do Hiszpanii, a drudzy do Rosyi, to zapewne ciągną węzełki.
B. jednak nie chce temu wierzyć, mówi nawet, że mógłbym mniej mówić, widząc, jak on się męczy.
Oto cała wdzięczność za to, że chciałem pomódz.
Trudzi się jeszcze przez pięć minut, nareszcie znajduje pociąg przychodzący doskonale do Heidelberga i jest pod każdym względem wzorowym pociągiem, jedna jest tylko niepokojąca okoliczność — nie wiadomo zkąd wychodzi!
Zdaje się że w Heidelbergu z Nieba spadł i tam został; jego niespodziewane zjawienie się dziwić musi w Heidelbergu wszystkich. Nie wiedzą, co z nim robić.
Tragarz idzie do naczelnika stacyi i mówi:
— Przepraszam wielmożnego pana, ale tu jakiś cudzy pociąg wlazł na stacyę.
— O! — woła zdziwiony naczelnik — zkądże on się tu znalazł?
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.