— Nie wiem, proszę wielmożnego pana — odpowiada tamten — cosik się zdaje, że i on nie wie!
— Patrzcie, co za historya! — mruczy naczelnik — a czegóż on chce?
— A nic, jest jakiś dziwny, zgłupiał widocznie czy co?
— Hm! niech postoi sobie tutaj — mówi naczelnik. — Trudno go na taką noc wyrzucać. Niech tam się prześpi wygodnie w szopie, a jutro może znajdziemy jego przyjaciół.
Nareszcie B. dochodzi do przekonania, że aby się dostać do Heidelberga, musimy najprzód pojechać do Darmsztadu, a tam siąść na inny pociąg. Ta pewność dodaje mu sił i odwagi i znów zabiera się do pracy; tym razem szuka pociągu z Monachium do Darmsztadu, a ztąd do Heidelberga.
— Jesteśmy! — woła po chwili. — Mam, doskonale! Wychodzi z Monachium o 10, przychodzi do Darmsztadu o 5 m. 25. Wychodzi do Heidelberga — 5 m. 20, przychodzi...
— To kiedyż się przesiądziemy — spytałem.
— A prawda, jakoś niezręcznie — odpowiada zamyślony.
— Wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy o pięć minut prędzej przyjeżdżali, a tamten pociąg opóźniał się z wyjściem.
— Trudno na to liczyć — zauważyłem.
Przyznał mi racyę i znów rozpoczął poszukiwania.
Zdawało się jednak, że wszystkie pociągi
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.