cych rzeczy chroni od pewnej śmierci. Kto jedzie bez nich do Niemiec, to wróciwszy do domu — umiera.
Opowiedziałem mu, co powiedział doktór, wikary i inne osoby, że jeżeli chcę żywy wrócić do domu, muszę zabrać kołdry, parasole i ciepłą odzież.
B. nie wierzy w niebezpieczeństwa, przez które inni przechodzili, machnął więc ręką — mówiąc:
— Dajże pokój! Nie jesteś przecież gagatkiem, który z bylejakiego przeziębienia umiera. Zostaw te narzędzia ochronne w domu, a spakuj szczotkę do zębów, grzebień, parę skarpetek i koszulę, oto wszystko!
Zabrałem trochę więcej rzeczy; w każdym razie zmieściło się wszystko w niewielką paczkę. Miałem ogromną ochotę wziąć przybór do herbaty, tak przyjemnie byłoby manewrować z nim w wagonie, ale B. nie chciał słyszeć o tem.
Mam nadzieję, że zmiany atmosferyczne nie będą zbyt gwałtowne.
Wstałem dziś bardzo rano. Sam nie wiem po co? Wyjeżdżamy dopiero o ósmej wieczorem. Ale