wpadły pod rękę, i rzucił wszystko na drewnianą tacę, która ma być zaraz zabrana.
Dzwoni więc na służącą i tłomaczy, że wprowadziła go nie do właściwego pokoju. On potrzebuje sypialni. Ona odpowiada.
— Przecież to sypialnia.
— A gdzież łóżko?
— Tu — odpowiada, wskazując na pudło, zapełnione rzeczami.
— Tu! — woła on. — Jakże ja mogę tu spać?
Służąca nie wie, gdyż nigdy nie widziała, jak się panowie spać kładą; ale przypuszcza, że trzeba się na płask położyć i zamknąć oczy.
— Ale przecież to za krótkie?
Służąca myśli, że można temu zaradzić, podnosząc nogi w górę.
On widzi, że nic tu nie poradzi, że musi się zgodzić z losem.
— A więc dobrze — mówi — pościel łóżko.
— Już posłane — odpowiada służąca.
On zwraca się i patrzy na nią ponuro. Cóż to, korzysta z tego, że on jest samotnym cudzoziemcem, oddalonym od domu i przyjaciół, i żartuje sobie z niego? Zbliża się do tego niby łóżka, chwyta najwyżej leżący worek i trzymając go wysoko — pyta:
— Może zechcesz mi powiedzieć, co to jest?
— To, to łóżko — odpowiada dziewczyna.
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.