tach. Nie wiem doprawdy, jakiego drzewa tam używają. Jest niezmiernie twarde i wydaje dziwnie muzykalny dźwięk, gdy gwałtownie się w nie uderzy.
Potem leży chwilę spokojnie, czekając nowego ciosu.
Widząc, że nic się nie dzieje, zacznie nabierać zaufania i zdecyduje się poruszyć lewą nogą, by zbadać pozycyę.
Do okrycia się ma tylko cienką kołdrę i prześcieradło, i bardzo mu zimno. To, co służąca nazwała łóżkiem, było dość ciepłe, ale za małe.
Podsuwa aż pod brodę — wówczas nogi mu marzną. Zsuwa na nogi — wówczas cała górna część ciała drży.
Spróbuje zrobić z tego kłębek i wsunąć się pod spód, ale i to się nie uda, zawsze jakaś cząst pozostanie wystawiona na zimno.
Rozmyśla, „że bezkostne cudo”, lub „człowiek wąż” czułby się dobrze w tem łóżku i żałuje, że takim nie jest; gdyby mógł tylko zawinąć nogi w około szyi i wetknąć głowę pod pachę — wszystko byłoby dobrze.
Ponieważ nigdy go takich rzeczy nie uczono, musi leżeć w jednej pozycyi, grzejąc naprzemian członki.
Może to niedorzecznie z jego strony, że wśród tylu istotnych kłopotów zwraca uwagę na stronę estetyczną, ale gdy tak leży na grzbiecie i patrzy w dół — martwi się własnym wyglądem. Bombiasta
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.