piechota; między żołnierzami byli: tłuści, chudzi, starzy, młodzi. Czterech bardzo młodych siedziało naprzeciw nas i piło piwo.
Tak młodych żołnierzy jeszcze nigdy nie widziałem. Wyglądali na lat dwanaście, a mogli mieć trzynaście, a każdy gotów był rzucić się na baterye za pierwszym rozkazem. Siedzieli, popijając z dużych kufli i zrywali się co chwila, by z powagą salutować przechodzącego żołnierza i otrzymać wzamian poważny jego ukłon.
Tym salutowaniom nie było końca. Prawie nieustannie oficerowie wchodzili i wychodzili, a za każdym razem jedzący i pijący wojskowi wstawali, salutowali i nie mogli usiąść, zanim oficer nie przeszedł.
Żal mi było młodego żołnierzyka, który siedział obok nas i próbował jeść zupę. Ile razy podniósł łyżkę zupy do ust, tyle razy nieodmiennie zjawiał się oficer, łyżka musiała iść na dół, a żołnierz w górę. Głuptas nie mógł zrozumieć, że chcąc zjeść zupę, powinien razem z nią schować się pod stół.
Mieliśmy pół godziny jeszcze do odejścia pociągu. B. zaproponował zwiedzenie katedrę. Kościoły, to jego najsłabsza strona. Nie może obojętnie przejść mimo. Szliśmy ulicą, trzymając się pod ręce, bardzo rozsądnie i cnotliwie rozmawiając, gdy nagle czuję, że B. stał się milczącym i czemś zaabsorbowanym. Już wiem, co to jest; zobaczył jakiś kościół.
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.