dzonych, lecz w nich samych — w tej przestrzeni budzącej echa, w panującej tam głębokiej ciszy.
Po nad małemi, ludzkiemi siedzibami, po nad hałaśliwemi ulicami, wznoszą się one jak słodka melodya doskonałej muzyki, torując sobie drogę między zgrzytem nieharmonijnych nut. Tu, gdzie tylko stłumione dochodzą odgłosy świata, a gwar miejski nie dochodzi wcale, dobrze jest spocząć chwilę i podumać — gdybyż tylko nie przeszkadzali uprzykrzeni zwiedzający.
W milczeniu leży wielka siła. Od zetknięcia się z nim jesteśmy jak odrodzeni. Milczenie, cisza jest balsamem duszy. Ona leczy nasze rany, dodaje sił do walki.
W chaosie szkół, stoimy zdziwieni i przestraszeni.
Cisza daje nam ukojenie i nadzieję. Cisza nie uczy nas wiary, ale daje to przekonanie, że ramię Boże otacza świat cały.
Jak małemi i nic nieznaczącemi wydają się nasze kłopoty i ambicyjki, gdy stajemy wobec wielkiego spokoju ciszy! Śmiejemy się z nich sami i wstydzimy! Cisza poucza nas, jak małymi — i jak wielkimi jesteśmy. Na rynkach świata jesteśmy stolarzami, krawcami, aptekarzami, złodziejami — szanowanymi lub nie, to zależy od okoliczności — zwykłe atomy potężnej machiny — owady w olbrzymim roju.
Tylko wśród ciszy dochodzimy do samowiedzy,
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.