Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

chcę obejrzeć rozmaite rzeczy: relikwie, kości i tym podobne przedmioty.
— Nie — odpowiedziałem i chciałem przejść dalej.
— O, nie! — zawołał — nie chcesz pan płacić, to nie zobaczysz — i zamknął drzwi.
Powiedział to po angielsku, a dobitność i płynność, z jaką ten frazes wymówił, świadczyła, że miał go nieraz sposobność powtarzać.
Ten zwyczaj utarty jest w Niemczech: musisz najprzód zapłacić, jeżeli chcesz coś widzieć.




Koniec soboty, początek niedzieli (dalszy ciąg).
Ren. — Jak się pisze historya. — Skomplikowane wioski. — Jak spokojna gmina została zaniepokojona. — Kontroler wagonów niemieckich. — Jego namiętność do biletów. — Roztaczamy radość i zadowolenie, gdzie się pokażemy dajemy ukojenie zmęczonym, sprowadzamy uśmiech na usta tych, co płaczą. — „Bilety proszę”. — Trudne poszukiwania. — Naturalna omyłka. — Darmowe przedstawienie akrobatyczne. — Żarciki władz kolejowych. — Dlaczego powinniśmy myśleć o smutkach innych ludzi?

Wsiedliśmy na stacyę i zdążyliśmy zająć wygodne miejsce, a o godzinie 5 m. 10 puściliśmy się w piętnastogodzinną podróż do Monachium. Z Bonn do Moguncyi jechaliśmy prawie ciągle brzegiem Renu; mieliśmy więc piękny widok na starożytne miasteczka i wioski, pobudowane na wybrzeżu, na spo-