wite w mgłę góry, na te zameczki, majestatycznie wznoszące się na krawędziach, na wieżyczki w ruinach, na wysepki, jak klejnoty wyłaniające się z wody.
Mało rzeczy na świecie odpowiada naszym oczekiwaniom, szczególnie te, o których się dużo słyszało lub czytało. Byłem więc przygotowany na to, że znajdę Ren przecenionym w swej piękności.
Z przyjemnością patrzyłem, że się omyliłem.
Roztaczająca się przed naszemi oczami panorama, gdyśmy tak jechali przy zapadającym zmroku, była piękna, porywająca, zachwycająca.
Nie mam zamiaru opisywać jej. Chcąc oddać sprawiedliwość, muszę wyznać, że przydałby się tu jeszcze świetniejszy i wymowniejszy pisarz, niż ja jestem.
Gdybym się na ten opis porwał, szkoda byłoby waszego czasu, mili czytelnicy, a i mojego, co jest sprawą ważniejszą.
Wyznam, że pierwotnie nie myślałem darowywać wam tego opisu. Chciałem dać barwny, jaskrawy obraz doliny Renu między Kolonią a Moguncyą, jakoteż naszkicować historyczne i legendowe wypadki, z tą okolicą związane, a na pierwszym planie zarysować jaskrawemi tony tegoczesny wygląd z odpowiedniemi uwagami.
W tym celu takie przygotowałem notatki:
„Konstantyn Wielki przyjeżdżał tutaj; Agryppa także. (N.B. postaraj się dowiedzieć cośkolwiek
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.