pragnęłem go pocieszyć! B. jednak sprzeciwił się temu. Powiedział, że należy pamiętać o tem, że choćby ten człowiek ze szczęścia nie zwaryował (co prawie nie ulega wątpliwości), to wzbudzi między kolejową służbą taką zazdrość, iż życie stanie się dla niego męką.
Kupiliśmy więc i pokazaliśmy mu powrotny bilet pierwszej klasy do najbliższej stacyi; wzruszającym był widok tej rozjaśnionej nagle twarzy i bladego uśmiechu, wracającego na usta, z których dawno już znikł. Swoją drogą w pewnych okolicznościach dobrze byłoby, gdyby służba kolejowa kontrolowała swą namiętność do biletów, lub przynajmniej trzymała ją na wodzy. Najlepszego serca człowiek zmęczy się, pokazując cały dzień i całą noc bilety.
Zmęczony jesteś, śpiący. Nie wiesz, gdzie wpakowałeś bilet. Nie jesteś pewny, czy miałeś bilet, lub czy kto nie zabrał go od ciebie. Schowałeś go gdzieś starannie, licząc na to, że już go potrzebować nie będą i zapomniałeś, gdzieś go włożył.
W ubraniu masz jedenaście kieszeni, a pięć innych w palcie. Może bilet jest w której z nich. Jeżeli nie, to może w worku, lub w pugilaresie, albo w portmonetce.
Rozpoczynasz poszukiwania. Wstajesz i otrząsasz się. Przeszukujesz wszystkie kieszenie, ukończywszy — rozpoczynasz nanowo, a patrzące na ciebie zaciekawione oczy podróżnych i surowy wzrok
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.