„orzechów” i tym podobnych rzeczy, których nawet we własnym kraju rzadko się potrzebuje. Dużo mówiło się tam o oliwie, occie, pieprzu, soli, musztardzie, ale nie zapomniano o jedzeniu, do którego się tych przypraw używa.
Mogłem dostać „jajko na twardo”, „kawałek szynki”, ale ja chciałem „pikantnego omletu”; okazało się, że o takiem daniu autor „Praktycznej książki” nie słyszał.
Wróciwszy do Anglii, dla samej ciekawości kupiłem ze cztery inne książki, mające ułatwić Anglikom porozumienie się z Niemcami i doszedłem do wniosku, że ta, którą w podróży posiadałem, była najrozumniejsza i najpraktyczniejsza.
Widząc, że nic nie poradzimy z kelnerem, powierzyliśmy tę sprawę Opatrzności; po dziesięciu minutach przyniesiono nam dymiący omlet z całą furą konfitur wewnątrz i górą cukru na wierzchu.
Osoliliśmy go i popieprzyli porządnie, aby zabić smak słodki, ale przyznam się, że nie bardzo nam smakował.
Po śniadaniu upewniłem się, że pociąg do Oberammergau wychodzi o 3.10. Wydawał mi się on bardzo odpowiedni, gdyż nie zatrzymywał się nigdzie.
Władze kolejowe widocznie dumne były z niego, gdyż czas wyjścia wydrukowany był większemi i czarniejszemi cyframi.
Postanowiliśmy więc, że pojedziemy tym po-
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.