zawsze spotykali przy drzwiach restauracyi trzeciej klasy.
W końcu uważaliśmy te drzwi za nasz „home” i z radosnem drżeniem witaliśmy błyszczącą zdala wskazówkę, gdyż wiedzieliśmy, że po męczącej wędrówce po rozmaitych poczekalniach, biurach, składach zgubionych rzeczy, składach lamp, tam wreszcie znajdziemy drogą nam a zbłąkaną istotę.
Gdy dłuższy czas nie mogliśmy do nich trafić, podchodziliśmy do jednego z woźnych, pytając:
— Przepraszam, czy może nam pan wskazać najbliższą drogę do drzwi restauracyi trzeciej klasy?
Nareszcie wybiła trzecia, a pociągu jeszcze nie było; zaczęliśmy się więc na seryo o niego niepokoić i prosiliśmy o wyjaśnienia.
— Pociąg do Ober-Ammergau o 3,10 — mówili. — O! wcale nam on teraz nie w głowie!
— Jakto! — zawołaliśmy oburzeni — ależ zbudźcie się na miłość Boską, toż przecie 3,5.
— Tak — odpowiedzieli — 3,5 po południu, a pociąg odchodzi o 3,10 — w nocy. Czyście panowie widzieli, że wydrukowano grubemi czcionkami? Wszystkie pociągi od szóstej wieczorem do szóstej rano grubo są wydrukowane, a dzienne pociągi cienko. Macie więc panowie dużo czasu. Radzę po kolacyi zabawić się jeszcze.
Zaczynam wierzyć, że jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdy biorę do ręki książkę z rozkładem pociągów. Nie sądzę, by
Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.