Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

przyczyną tego była zwykła głupota, bo przecież od czasu do czasu znalazłaby się chwila taka, że omyłkibym nie popełnił.
Nie, to nic innego tylko przeznaczenie!
Jeżeli z czterdziestu pociągów jeden idzie tylko w „sobotę,” to ja z pewnością zechcę nim jechać w piątek.
To znów w sobotę zrywam się o szóstej, połykam śniadanie i lecę na powrotny pociąg, idący każdego innego dnia, tylko nie w sobotę!
W dniach feryj bankowych zapominam o nich, wysiaduję godziny całe na platformie, wśród niemożliwych przeciągów i czekam na pociągi, które w dnie te nie kursują. Na domiar mego nieszczęścia, jestem nieszczęsnym posiadaczem piekielnego rozkładu pociągów „Bradshaw sierpień 1899 r.” i w żaden sposób pozbyć się go nie mogę. Każdego pierwszego miesiąca kupuję nową książeczkę i przynoszę do domu, nazajutrz już znika i pozostaje mi zawsze ten piekielny rozkład z 1899 r.
Przez parę lat próbowałem wszelkiemi sposobami pozbyć się go, ale on nie chce mnie opuścić. Wyrzucałem przez okno, spadał na głowy przechodzących, a ci ludzie podnosili go, wygładzali starannie i odnosili do domu, a członkowie mej rodziny — „przyjaciółmi” zwą się sami — ludzie z krwi mojej i ciała — dziękowali i przyjmowali napowrót! Darłem w drobne kawałki, wyrzucałem do ogrodu, a ludzie, czy pojmujecie, ludzie, co nie przyszyliby guzika do mej koszuli, choćby mnie to od waryacyi urato-