ganiźmie. Zmiana otoczenia i brak konieczności myślenia, przywróci umysłową równowagę.
Jerzy ma kuzyna, który jest zwykle zapisywany w urzędowych papierach jako student medycyny, tak że naturalnie posiada pewien familijno-lekarski sposób stawiania kwestji.
Zgodziłem się z Jerzym i poddałem myśl (podszepnąłem) iż powinniśmy poszukać jakiegoś zacisznego i zapadłego zakątka, daleko od szalonego tłumu i przemarzyć słoneczny tydzień pomiędzy jego sennemi zaułkami, jakiś napółzapomniany kącik ukryty przez czarodziejki, poza obrębem hałaśliwego świata — jakieś wykwintnie zbudowane (zawieszone) na skale wieków gniazdko (eyrie) do którego spienione bałwany dziewiętnastego wieku będą dochodziły dalekie i słabe.
Harris powiedział, iż przypuszcza, że byłoby to wstrętne. Powiedział, że wie jakiego rodzaju miejscowość mam na myśli, gdzie każdy kładzie się spać o ósmej i nie możesz dostać „Referee“ za miłość ani za pieniądze i musisz iść dziesięć mil aby dostać tytuniu.
— Nie, — powiedział Harris — jeżeli chcecie wypoczynku i zmiany, nie możecie odrzucić podróży morskiej.
Sprzeciwiłem się podróży morskiej stanowczo. Podróż morska robi ci dobrze, gdy możesz jej poświęcić parę miesięcy ale na tydzień, jest wstrętną.
Wyjeżdżasz w poniedziałek z myślą zaszczepioną w duszy (łonie), że masz się zabawić. Rzucasz powiewne pożegnanie chłopcom na brzegu, zapalasz największą fajkę i chodzisz z fanfaronadą po pokładzie jak gdybyś był kapitanem.
Strona:Jerome K. Jerome - Trzej ludzie w jednej łodzi.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.