ło mostu Southend pewnego dnia, i pragnąłeś by cię wrzucono w morze?
— Most Southend! — odpowiedział z zakłopotanym wyrazem.
— Tak; w drodze do Jarmouth, w piątek, przed trzema tygodniami.
— Och — ach — tak, — powiedział rozpromieniając się; — pamiętam teraz. Głowa mię bolała tego popołudnia. Były bo marynaty; pan wie. Najhaniebniejsze marynaty jakie kiedykolwiek próbowałem na porządnym okręcie. Czy pan je próbował?
Co do mnie, odkryłem doskonały środek zapobiegawczy, przeciw morskiej chorobie, w kołysaniu się. Stajesz na środku pokładu, i kiedy okręt podnosi się i opada, poruszasz swoje ciało, aby utrzymać je zawsze równo.
Kiedy przód okrętu podnosi się, nachylasz się ku przodowi, aż pokład prawie dotyka twego nosa; a kiedy (jego) tył okrętu podnosi się, przechylasz się w tył. Wszystko to jest bardzo dobre na godzinę lub dwie; ale nie możesz kołysać się przez tydzień.
Jerzy powiedział.
— Wybierzmy się na rzekę.
Powiedział, że będziemy mieli świeże powietrze, ruch i wypoczynek; ciągła zmiana otoczenia zajmie nasze umysły (włączając to co było z duszy w Harrisie), a ciężka praca da nam dobry apetyt i pozwoli nam spać dobrze.
Harris powiedział iż nie przypuszcza, żeby Jerzy powinien był robić cośkolwiek w celu uczynienia siebie bardziej śpiącym, aniżeli był nim zwykle, gdyż mogłoby to być niebezpieczne. Powiedział, iż nie rozumie dobrze jak Jerzy będzie spał
Strona:Jerome K. Jerome - Trzej ludzie w jednej łodzi.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.