ska sobie duży palec, i upuści młotek, z krzykiem na czyjś palec od nogi.
Ciotka Marja zauważy łagodnie, iż kiedy następnym razem wuj Podger zechce wbić gwóźdź w ścianę, ma nadzieję, że uprzedzi ją w odpowiednim czasie, aby mogła odpowiednio się urządzić, aby wyjechać i spędzić tydzień u matki, kiedy to będzie miało być zrobione.
— O, wy kobiety, wy robicie takie piekło (krzyk) ze wszystkiego — odpowie wuj Podger, nadymając się. Otóż lubię wykonać jakąś małą robotę w tym rodzaju.
I następnie zrobi nową próbę, i za drugiem uderzeniem, gwóźdź przejdzie całkiem przez stjuk, i połowa młotka za nim, i wuj Podger zostanie rzucony na ścianę z siłą prawie wystarczającą do spłaszczenia mu nosa.
Następnie musieliśmy znowu odszukać linję i sznur, i nowy otwór zostaje zrobiony, i około północy, obraz przybity — bardzo krzywo i niepewnie, ściana na przestrzeni całych jardów wygląda jak gdyby porysowana grabiami, i każdy jest śmiertelnie zbity i zmęczony — za wyjątkiem wuja Podgera.
— Oto skończone — powie, schodząc ciężko z krzesła na nagniotek posługaczki, i przyglądając się z widoczną dumą nieporządkowi (potrawie) który zrobił. No, niektórzy ludzie chcieliby (mieć) sprowadzać człowieka do zrobienia takiej drobnostki jak ta!
Harris będzie właśnie tego rodzaju człowiekiem, kiedy zestarzeje się (wyrośnie) wiem i powiedziałem
Strona:Jerome K. Jerome - Trzej ludzie w jednej łodzi.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.