Strona:Jerome K. Jerome - Trzej ludzie w jednej łodzi.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

Na drugie śniadanie, powiedział, moglibyśmy mieć biszkopty, zimne mięso, chleb z masłem i powidła — ale nie ser.
Ser, jak nafta (robi z siebie zbyt wiele) zbytnio się narzuca. Wymaga całej łodzi dla siebie samego. Przechodzi przez kosz, i nadaje serowaty zapaszek wszystkiemu co się tam znajduje. Nie możesz powiedzieć, czy jesz ser jabłeczny czy niemiecką kiełbasę, czy poziomki ze śmietanką. Wszystko wydaje się serem. Jest zbyt wiele zapachu w serze.
Pamiętam jednego z moich przyjaciół jak kupił parę serów w Liverpool. Cudowne sery to były dojrzałe i miękkie, z zapachem siły dwustu koni w sobie, co gwarantowało rozprzestrzeniać go na trzy mile, i powalić człowieka w odległości dwustu jardów.
Byłem w Liverpool w tym czasie i mój przyjaciel powiedział, iż jeżeli nie będę miał nic przeciw temu, prosi mię o zabranie ich ze sobą do Londynu, gdyż on nie przybędzie tam wcześniej, jak za dzień lub dwa, i nie myśli, alby należało trzymać sery dłużej.<br / — O, z przyjemnością, drogi chłopcze — odpowiedziałem, — z przyjemnością.
Zaszedłem po sery, i zabrałem je do dorożki. Była to chwiejne pudło, ciągnione przez krzywonogiego, dychawicznego lunatyka, którego jego właściciel, w chwili zapału podczas rozmowy, przedstawił jako konia. Położyłem ser na daszku i ruszyliśmy niezgrabnym krokiem, który przyniósłby zaszczyt najszybszemu parowemu walcowi, kiedykolwiek zbudowanemu i wszystko szło wesoło, jak dzwon pogrzebowy, zanim nie skręciliśmy za róg.