Strona:Jerome K. Jerome - Trzej ludzie w jednej łodzi.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

Tam wiatr przyniósł zapach (powiew) serów prosto na naszego rumaka. To zbudziło go, parsknął z przestrachu, ruszył z szybkością trzech mil na godzinę. Wiatr ciągle dął w jego kierunku i zanim dojechaliśmy do końca ulicy zdobył się na szybkość blizko czterech mil na godzinę, pozostawiając za sobą kaleki i dzielne stare damy (po prostu nigdzie).
Trzeba było dwuch tragarzy zarówno jak woźnicy aby zatrzymać go przy stacji; i nie myślę, aby zdołali to uczynić, gdyby jeden z tych ludzi nie miał pomysłu (przytomności umysłu) by położyć mu na nos chustkę do nosa i zapalić kawałek bronzowego papieru.
Wziąłem (swój) bilet i powędrowałem dumnie na peron, ze swoimi serami, ludzie usuwali się z szacunkiem z każdej strony. Pociąg był natłoczony i musiałem wejść do przedziału, gdzie było już siedem innych osób.
Jeden złośliwy stary pan sprzeciwił się temu, ale ja wszedłem, pomimo to; i kładąc sery na siatkę wcisnąłem się z uprzejmym uśmiechem i powiedziałem że dzień jest ciepły. Parę chwil upłynęło i wtedy stary jegomość zaczął się kręcić.
— Bardzo duszno jest tutaj. — powiedział.
— Zupełnie przygnębiająco. — powiedział człowiek obok niego.
I następnie obaj zaczęli kichać i przy trzeciem kichnięciu schwycili się wprost za piersi, wstali bez słowa i wyszli. A następnie jedna otyła dama podniosła się i powiedziała że to hańba, aby szanowana