a słyszeliśmy też o kilku hultajach, którzy upadli tak nizko, że noszą białe kapelusze. Ale o takich ludziach nie mówi się w towarzystwie i może nie powinienem był wcale o nich wspominać.
Wolałbym jednak, żeby tak się nie działo i żeby można było być cnotliwym, poważnym i mądrym człowiekiem, nie robiąc z siebie straszydła. Patrzę niekiedy na moje dwa długie, cylindryczne worki (tak malowniczo marszczące się dokoła kolan), na mój stojący kołnierzyk i „melonik“ i zachodzę w głowie, jakie ja mam prawo szpecić w ten sposób świat Boży. Szalone, złe myśli budzą się w mojem sercu. Odchodzi mię ochota być cnotliwym i poważnym (mądrym, jak powiadają, być nie mogę, więc o tem nawet nie wspominam). Ogarnia mię natomiast chętka włożenia krótkich, wąskich pantalonów, koloru lawendy z pąsowemi, aksamitnemi lampasami, zielonego koletu z żółtemi wypustkami; na ramiona zarzuciłbym błękitny, jedwabny płaszcz, na moim kapeluszu powiewałoby czarne, orle pióro. Następnie miałbym ogromną szpadę, sokoła i kopję, a pod sobą rącznego konia, jeździłbym i radował ludzkie oczy. Dlaczego wszyscy mamy być podobni do mrówek, wdrapujących się na kupkę piasku? Czemu nie mielibyśmy weselej ubierać? Jestem przekonany, że bylibyśmy wtedy o wiele szczęśliwsi. To drobiazg, prawda, ale i my wszakże jesteśmy tylko drobną rasą, czemuż więc mamy się zmuszać i pozbawiać niewinnej przyjemności. Niechby filozofowie robili z
Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.