Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

słychanie oryginalny i zdumiewa swoją pomysłowością.
Opowiadano mi raz o jakimś jegomościu, który twierdził, że jego zegara nikt, oprócz niego, nie jest w stanie zrozumieć. Mówił, że jest to doskonały zegar, że można mu w zupełności zaufać, przedtem tylko trzeba go poznać i wystudjować jego system; człowieka niewtajemniczonego zaś może łatwo w błąd wprowadzić.
— Kiedy, naprzykład, bije piętnaście uderzeń, — opowiadał ów jegomość, — wskazówki zaś pokazują dwadzieścia minut na dwunastą, wiem, że to oznacza trzy kwadranse na czwartą.
A że zegar swój wystudjowałem dokładnie, nic dziwnego, że pod tym względem stoi o wiele wyżej od pierwszego lepszego powierzchownego obserwatora.
Główny wdzięk jednak mojego zegara stanowi to, że pokazuje taką godzinę, jaka mu się podoba. Chodzi bez żadnego systemu, zależnie od humoru. Jednego dnia zechce mu się poswawolić, i oto w ciągu rana pędzi o całe trzy godziny naprzód, jak gdyby nigdy nic; nazajutrz ledwo, ledwo lezie, co cztery godziny spóźniając się o dwie, poczem, po dwunastej w południe, staje już nadobre: jest zbyt zmęczony, by módz cośkolwiek robić; potem, pod wieczór, robi mu się weselej na duszy, więc zaczyna znowuż chodzić prędzej, lub wolniej, — zależnie od nastroju.
Nie chcę jednak zawiele opowiadać o tym zegarze, bo, chociaż mówię najprawdziwszą prawdę,