urządzamy życie w pięknej zdaleka, tęczowej krainie chimer i złudzeń.
Nam samym zaś, którzy żyjemy i spędzamy dzień i noc za tęczą, dom nasz wcale piękny się nie wydaje; pokoje zapełnia jakaś ciemna, wilgotna mgła, a co najgorsze, że ani na chwilę nie opuszcza nas obawa: obawiamy się, że nastanie wreszcie chwila, kiedy rozsuną się te złocone obłoki, my zaś upadniemy — przyczem, oczywiście, boleśnie się potłuczemy — na tę leżącą u naszych stóp, twardą, jak kamień ziemię.
Ale cóż z tego, jeżeli my sami czujemy się nieszczęśliwi żyjąc w bezustannym strachu? Postronnym dom nasz wydaje się piękny, wspaniały. Robotnicy w polu, podniósłszy oczy, spoglądają z zawiścią na nasz pałac, w którym żyjemy bez troski i tak wesoło. Jeżeli im się zdaje, że nam jest w nim dobrze, powinno to nam wystarczać najzupełniej.
Uczono nas przecie, że należy żyć dla innych, nie dla siebie; dajemy zatem dowód, że nauki te nie poszły nadaremno i że jaknajlepiej stosujemy się do tej szczególnej metody. Ach, tak! Możemy się uważać za wiernych poddanych, w całem znaczeniu wyrazu, tego od niedawna panującego króla, syna Oszustwa i księżniczki Obłudy i składamy mu niemało ofiar. Żadnemu jeszcze władcy świata nie ulegliśmy tak ślepo, jak jemu! Żaden panujący nie miał nad światem takiej, jak on władzy!
No, ale miałem wam przecież opowiedzieć o naszym zegarze.
Przedewszystkiem należy zaznaczyć, że myśl
Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.