Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.
O TEM, ŻE NIEZAWSZE NALEŻY SŁUCHAĆ CUDZYCH.

Pewnego zimowego wieczoru chodziłem po platformie dworca kolejowego, czekając przybycia pociągu z Watford. Nagle spostrzegłem mężczyznę, w najokropniejszy sposób przeklinającego kolejowy automat. Dwukrotnie nawet pogroził mu pięściami. Myślałem, że lada chwila rzuci się nań i porządnie wygrzmoci. Usłyszawszy jednak moje kroki, gwałtownie się odwrócił.
— Czy nie pan jesteś człowiekiem, który dopiero co stał tutaj? — zapytał.
— Gdzie właściwie? — odparłem. — Przez ostatnie pięć minut chodziłem wciąż tam i zpowrotem po platformie.
— No, tutaj, gdzie teraz stoimy, — zawołał nieznajomy. — Gdzie według pana może być „tutaj“ — tam, czy co?
Wyglądał na straszliwie rozgniewanego.
— Może i stanąłem na tem miejscu podczas swojej wędrówki; zapewne to chcesz pan powiedzieć? — zapytałem.