nie ich zębów o mury domu. Błyszczące ich oczki wyglądają z otworów, wygryzionych przez robactwo w gobelinach, zdobiących ściany. Wydają przenikliwe, nieziemskie piski w głęboką noc, kiedy wicher z jękiem i wyciem obija się o zwalone baszty i płacząc, jak kobieta, przechadza po pustych, nagich pokojach.
Więźniowie, mrący w mrocznych podziemiach w pełnych przerażenia ciemnościach, dostrzegają ich małe, czerwone, błyszczące, jak żużle, oczy, w martwej ciszy słyszą tupotanie ich łapek, z okropnym krzykiem zrywają się z nędznego posłania i czuwają w długie, straszliwe noce.
Lubię czytać historję o myszach. Mróz przebiega mi po kościach. Lubię opowieść o biskupie Hattonie i szczurach. Wiadomo wam, panowie, że zły biskup miał mnóstwo zboża w swoich śpiżarniach, ale nigdy nie dawał go biednym, a gdy przyszli prosić go o kawałek chleba, biskup spędził wszystkich do szopy, zamknął za niemi drzwi, a szopę podpalił. Nazajutrz jednak przyszła niezliczona ilość szczurów, za karę nań zesłanych. Wówczas biskup Hatton schronił się w swoim warownym zamku, zbudowanym po środku Renu i zamknął w niem, sądząc, że tam już będzie całkiem bezpieczny. Szczury jednak przepłynęły rzekę, przegryzły sobie tunel w twardych, kamiennych murach i żywcem go pożarły.
Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.