Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/115

Ta strona została skorygowana.

że nie przestąpię dzisiaj tego progu!
Śpijcie spokojnie, droga, wierna żono!

Wychodzi.
MARUNA zwraca się zwolna ku drzwiom sypialni.
Zaledwie pan wyszedł, wpada HENO, który na schodach ukryty, czekał był tylko jego odejścia. Biegnie ku pani, zatrzymuje ją we drzwiach.
HENO.

Pani!...

MARUNA odwraca się zdziwiona.

Czego chcesz?

HENO spogląda niespokojnie na Bertę.

Pani... muszę wam — jedno słowo...

MARUNA.

Mów!

HENO stłumionym głosem.

Nie wychodźcie wy dzisiaj!

MARUNA.

Co?

HENO z rozpaczliwem błaganiem:

Nie wychodźcie! — —