Ta strona została skorygowana.
ARNO.
Ja nie rozumiem...
MARUNA.
I cóż, gdybym ja, słowami twemi uwiedziona, poszła teraz wraz z tobą? Zbyt słaby jesteś, abyś mógł naprawdę w czystość moją uwierzyć! Ty nie pojmiesz, że po za grzechem, może być świętość jeszcze... Pozostaw mnie więc losowi. Nie będę ci już nigdy tem, czem byłam w owe noce księżycowe, a czem innem ci być — ja nie chcę! Zbyt żywa jest we mnie pamięć tego, co przeszło! I ty już nie jesteś dla mnie tem, czem byłeś — jeszcze wczora! — Odejdź! — Kocham cię jeszcze, i dlatego właśnie powiadam ci: odejdź!
ARNO.
To niemożliwe! Kochasz mnie, a więc musisz być moja! — Pójdź! spiesz się! — uciekajmy stąd!
MARUNA.
Miej litość! nie kuś mnie, ja nie chcę! —
ARNO.
Patrz! świt już wstaje! za chwilę ludzie się obudzą, za chwilę będzie już zapóźno!