Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/209

Ta strona została skorygowana.
Żywy ruch ku niemu. — Zatrzymuje się na chwilę, potem nagle wybucha.

A zresztą... ażebyś wiedział... Jeden pocałunek — przed śmiercią — a potem...!

W obłędzie wyciąga gwałtownym ruchem żądne ręce ku niemu.

Pragnę cię! — pójdź do mnie!!

ARNO
który stoi przy otworze okna, drżący na całem ciele, z gorączkowym, nieprzytomnym żarem w oczach:

Do... cie-bie...

Zachwiał się, — nagły, obłąkanego przestrachu pełen krzyk:

Sukkubus! ratunku! —

Rzuca się gwałtownie w tył i — potknąwszy się o nizki parapet okna — spada.
MARUNA
nagle oprzytomniawszy, z krzykiem przerażenia:

Arno! —

Skacze ku oknu, — wychyla się, — zakrywa oczy rękami.

A!

Długie milczenie. Dzień się robi na świecie — słoneczny jasny. — Maruna odejmuje dłonie od twarzy, patrzy wkoło, jak błędna... Wargi poruszają jej się z lekka, — nareszcie wypada z nich bezdźwięczny jeden wyraz:

Stało się! —