Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.
MARUNA.

Kocham go jeszcze! — Zdradzałam ciebie — i nie żałuję! — Uciekać z nim chciałam, — z okna się zsunął przypadkiem...

KUNO.

Zamilcz! zamilcz — przez litość nad sobą!

Chwyta ją kurczowo za pierś i ramię.
MARUNA.

Ja o nim myślę! kocham go jeszcze! Jeśli mnie zmusisz, ażebym żyła, to o nim myśleć będę w każdej godzinie, przy tobie, w boru czy w klasztorze... Każdej chwili, każdego dnia. Będziesz widział moje łzy: — za nim ja będę łzy lała! — uśmiech mój zobaczysz — to będzie wspomnienie minionego szczęścia, snu, który ja z nim prześniłam! A w nocy...

KUNO wstrząsa nią gwałtownie.

A! — dosyć już tego!

MARUNA
głosem zdławionym żelaznym uściskiem Kunowej pięści:

A jeśli w nocy posłyszysz jęk lub westchnienie — to będzie tęsknota za jego — uściskiem, — senne zwidzenie, że leżę — w jego — ramionach... Czy chcesz... czy chcesz...