Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/221

Ta strona została skorygowana.
KUNO
w obłędnej wściekłości zaciska pięść około jej krtani i uderza jej głową o mur.
MARUNA osuwa się martwa na ziemię.
Słychać kołatanie do drzwi.
KUNO
cofa się blady — osłupiały swym czynem. — Dłoń przesuwa po czole — rozgląda się, — przez okno padają pierwsze promienie wschodzącego słońca... Kołatanie powtarza się znowu... Grabia z nagłem postanowinniem biegnie do drzwi, otwiera.
MNISI
wchodzą przez rozwarte drzwi — długim szeregiem. Coraz ich więcej, — ustawiają się pod ścianami, wypełniają całą celę, a jeszcze na schodach widno mnisze habity. Milczą wszyscy ponuro.
KUNO
wśród głuchej ciszy wskazuje ręką ciało Maruny.

Wasza jest.


KONIEC.
Skończyłem w Rzymie, w grudniu 1904.