Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

Nie byłam nigdy w tym wielkim klasztorze,
a tak mi się zdaje,
że jest tam izba jakaś cicha, duża,
którą ja znam;
kędy zakwita szczęście, jakby róża
w ogrodach, kiedy zejdą na świat maje,
otwarta cała księżycowym blaskom, —
że żyje tam
człowiek, któremu jestem światłem, łaską,
natchnieniem jestem białem —
podobna lilii...
będąca duchem raczej, niźli ciałem...
I jest w tej izbie figura Maryi —
albo też... była...
Taka złocista bajka mnie się śniła...

Drgnęła, pogląda na chłopca, który schylony ukrył twarz w rąbku jej sukni i trzęsie się od wewnętrznych łkań.

Ty płaczesz, pacholę?

HENO.

Nie, już nie płaczę... To tylko... Pani! otoście rękę z mojej głowy cofnęli i obudziłem się! — Ale wy jasna pani, wy jasna! — wolno wam kochać, kogo wam się podoba! — Niechaj Bóg was błogosławi! — Ja dla was...