Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

gasząc pragnienie w przydrożnej krynicy,
śpiąc pod szerokim klonem lub jaworem,
słońcu i wiatrom śmiejąc się i życiu!
Kęs chleba wszędzie dobrzy ludzie dadzą,
a w braku ludzi — jabłoń nas nakarmi!
A jeśli miodu dzban się gdzie nadarzy,
to snadnie, bracie, starczy dla nas obu!
a jeśli ładną spotkamy dziewczynę,
to się nie będziem o jej usta kłócić!
Pójdź jeno ze mną! Świat jest tak szeroki,
są lasy, łąki, strumienie, obłoki —,
zginiemy na nim! A gdy nam się znudzi
samotność, dobrych poszukamy ludzi,
siądziemy spocząć u wiejskiego proga
i będziem w ciszy chwalić Pana Boga...
A gdy się życie uprzykrzy spokojne,
to cóż nas trzyma? pójdziemy na wojnę,
albo z kupcami popłyniem za morze!
Potem — wróciwszy — siędziem znów w klasztorze;
ty będziesz rzeźbił, póki ci ochoty
starczy do pracy, ja — rękopis złoty
na pergaminie przepisywać będę,
dopóki żywić zechcą mnie, przybłędę,
ptaka bożego, który znów odleci,
kiedy mu słońce wiosenne zaświeci!
Arno pójdź ze mną! —