wiadomym, że czcigodny ojciec najkrótszą drogą podąży ze swymi domownikami wprost do Barcelony, skąd specjalny okręt królewskiej armady przewiezie go do Neapolu — przybył do Valladolid i natychmiast zjawił się w Santa Maria la Antigua niejaki fray Alvaro, ze specjalnymi zleceniami wysłany przez wielebnych ojców inkwizytorów w Villa-Réal. I oto stało się, że jeszcze tego samego dnia czcigodny ojciec odwołał po rozmowie z bratem Alvaro swoje plany dotychczasowe i jakkolwiek pociągało to za sobą niemałe trudy uciążliwej podróży oraz co najmniej na parę tygodni odwlekało przybycie do stolicy Piotrowej, postanowił udać się wpierw do Villa-Réal, rozumiejąc, że jeśli tak wielkie przykładano tam znaczenie, aby osobiście zechciał uczestniczyć w uroczystym autodafé wyznaczonym na dzień świętego Romualda, jemu, ojcu wszystkich świętych trybunałów Katolickiego Królestwa, podobnie pobożnych życzeń i próśb zlekceważyć nie wolno.
Padre Torquemada nadspodziewanie dużo czasu poświęcił dominikaninowi z Villa-Réal. Fray Diego obecny był przy tej rozmowie i gdy fray Alvaro, jak najchlubniej wywiązawszy się ze swojej misji, pożegnał wreszcie czcigodnego ojca, dał gościowi znak, by podążył za nim.
Akurat sygnaturka kościelna obwieszczała porę wieczornych modlitw. Szli w milczeniu, aż naraz fray Alvaro spytał:
— Wy jesteście brat Diego?
Ten przystanął.
— Tak — powiedział.
I wyprzedzając swego towarzysza poszedł dalej.
— Przywożę wam pozdrowienia od brata Mateo — rzekł po chwili fray Alvaro.
Strona:Jerzy Andrzejewski - Ciemności kryją ziemię.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.