Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 1.djvu/62

Ta strona została przepisana.

Wtedy kierowca Raszewskiego rozważnie:
— Widzisz, Rysiek, ty jesteś młody i sprawa wcale nie tak stoi, jak ty sobie wyobrażasz.
— Do mnie nie masz po co trzymać chińskiej mowy — na to Rysiek — u mnie ta sprawa stoi, jak rakieta, tylko twój, stary stoi chudo i babskiej dupy ideologicznie nie czuje.
Więc gdy Monika, oczywiście nieświadoma konwersacji spowodowanych swoją kobiecością, znajdzie się na przyciasnych schodach wiodących na salony, skąd dobiegać będzie muzyka oraz pogłos tanecznego falowania — zatrzyma się prawdopodobnie w połowie schodów, dzięki czemu Pan Młody, zachowując w tej powrotnej drodze z kuchennych rejonów skromny, choć nie nadmierny dystans, znajdzie się w stosunku do Panny Młodej o dwa, lub trzy stopnie niżej, zatem w sytuacji, w której ona, już ku niemu całą swoją kobiecością zwrócona, spokojna, prawie anielska, choć i cokolwiek wyniosła — w oczywisty sposób będzie nad nim górować, kto wie, czy tak całkiem nieświadomie stwarzając sytuację często w ostatnich czasach eksponowaną w zachodnich filmach, cóż bowiem prostszego, a zarazem i wizualnie przekonywającego nad wykorzystanie konstrukcji schodów do wywyższenia elementu kobiecego kosztem upokorzenia męskiego?, więc powie:
— Byłeś niebywale zgrabny i oszałamiająco dowcipny.
A on z pewnością jak najbardziej świadomy wszystkich rozlicznych kombinacji wynikających na schodach:
— A ty piękna i czarująco inteligentna. Jak zawsze.
— Jeżeli myślisz, że mało wybrednymi złośliwostkami uda ci się zepsuć mi ten wieczór, to muszę cię zapewnić, że jesteś w błędzie.
— Ale chyba nie popełnię błędu, jeżeli powiem, że czujesz się szczęśliwa?
— Raczej popełnisz.
— Niemożliwe, Moniko! Nie czujesz się szczęśliwa? Dzisiaj?
— Usatysfakcjonowana.
— Ach tak? To by oznaczało, że nasze intymne doznania nieco się rozmijają.
— Nieco?
— Ja osobiście czuję się szczęśliwy, ale bynajmniej nieusatysfakcjonowany.
— Szczęśliwy z powodu?
— Że jesteś moją żoną, kochanie.
— A nieusatysfakcjonowany?
— Przyczyna ta sama.
I chociaż Monika sama ten dialog sprowokuje, chyba w tym momencie, jakkolwiek konstrukcją specyfikę schodów będzie mogła zaliczyć na swoją korzyść, zbraknie jej riposty dość zgrabnej i dowcipnej, lecz że to będzie moment, to nie ulega wątpliwości, moment nie dłuższy od oddechu, wie bowiem, a raczej intuicyjnie posiada rozeznanie, że skoro się zabrnie w sytuację sztuczną, a też i niebezpiecznie podszytą ryzykownymi podtekstami, należy szybko taktykę zmienić i sztuczności przeciwstawić atakującą naturalność. Tak zatem, zarówno swoją sylwetkę /ekspozycja schodów okaże się w tym wypadku raczej utrudniona/, jak i brzmienie głosu nasilając pożywną szczerością powie:
— Konrad, możesz mi szczerze odpowiedzieć na jedno pytanie, ale naprawdę szczerze i uczciwie?
Pan Młody oczywiście wyrazi pełną w tym względzie gotowość, choć nie jest wykluczone, że z wielu racji wygodniej mu to będzie uczynić w konwencji dotychczasowej: