Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 2.djvu/118

Ta strona została przepisana.

— Nie pij — mówi Ksawery Panek w sposób przesadnie obojętny — masz dość.
Kuran:
— Może w takim razie wiecie, jaka jest różnica pomiędzy naukowcem, filozofem i marksistą? Też nie wiecie? Wapniaki!
— Długo tak możesz? — pyta Nagórski.
Kuran:
— Do końca i jeszcze dalej. Naukowiec, moi mistrzowie, to taki facet, który z oczami przewiązanymi ciemną przepaską szuka w ciemnym pokoju czarnego psa. Filozof też jest w ciemnym pokoju, także ma oczy przewiązane i również szuka czarnego psa, tyle tylko, że psa nie ma. A marksista, jak filozof: jest w ciemnym pokoju, oczy ma przewiązane, szuka czarnego psa, którego nie ma, ale od czasu do czasu wykrzykuje: mam go! mam go! Dlaczego się nie śmiejecie?
— Pół do trzeciej dochodzi — mówi Nagórski, a Zaremba, ciężko wsparłszy głowę o zaciśniętą pięść, odsuwa rękę Kurana, nachylającą po przekątnej stolika karafkę z wódką.
— Mnie nalej — mówi Panek.
Więc Kuran nalewa sobie, potem płytką resztkę wsącza do kieliszka Ksawerego.
— A wiecie, co to jest aksolot?
Nagórski:
— Aksolotl, Mareczku, nie aksolot.
— A więc aksolot, moi wy sfrustrowani mistrzowie, jest to salamandra meksykańska, która rozmnaża się przez pedogenezę, to znaczy rozmnaża się w stanie larwalnym, przy czym komórka jajowa rozwija się bez zapłodnienia. A w ogóle powinniście wiedzieć, że aksolot nigdy nie wychodzi poza stan larwalny, w pewnym momencie osiąga tzw. dojrzałość płciową, ale larwą pozostaje całe życie. To się nazywa neostenia. Nie uważacie, że Polska jest neosteniczna?
Nagórski po raz drugi połyka przynętę:
— Neotenia, nie neostenia. Łapiesz słowa jak muchy, Mareczku. Wydaje mi się, Ksawery, że twój utalentowany uczeń ma poważne braki.
— Oczywiście — na to Kuran — łapię słowa, jak muchy, a potem wyrywam im nóżki i skrzydełka. Język, jak wiesz, zgodnie z teorią wuja nieboszczyka, nie należy ani do bazy ani do nadbudowy, można go zatem kształtować wedle intencji subiektywnych. Mnie na przykład, aksolot lepiej pasuje niż aksolotl. Jak polot, albo kaszalot. A neostenia, jak astenia, względnie neurastenia. Ty, Adam, jesteś znakomitym stylistą, tylko brak ci czasem polotu. Zresztą rozumiem cię. Przyznaj się, jesteś aksolot nie?
Panek, który przecierał chustką spieczone wargi, parsknął krótkim śmiechem.
— Panowie — wymruczał Zaremba, wciąż z głową wspartą o pięść — zdaje się, że się znalazłem w czubkach.
Kuran:
— Cała Dania jest więzieniem, tylko ty nic o tym nie wiesz, bo ty jesteś gwiazdor w masowym, popularnym nakładzie.
I do Nagórskiego:
— Jesteś aksolotl! Słowo daję, jesteś aksolotl.
Tym razem Nagórski nie tylko przynętę chwycił, lecz połknął ją razem z haczykiem.
— Słuchaj, Ksawery, powinieneś uważać na tego małego kleptomana, żeby cię pewnego dnia nie spotkał los niedźwiadka langwedockiego względnie samca modliszki, wiesz jakiej?