roku 1968, po wypadkach marcowych i agresji na Czechosłowację, wielokrotnie wzywana przez Komisję Kontroli Partyjnej, wreszcie dobrowolnie, mając poza sobą czterdzieści lat przynależności partyjnej, oddaje swoją legitymację. Natomiast życie Alicji Singer potoczyło się zupełnie inaczej. Kiedy w roku 1955 Jan Nagórski wraz z innymi straconymi w Rosji czołowymi komunistami polskimi, jak Leński, Warski i Kostrzewa został pośmiertnie rehabilitowany — Alicja, studiująca handel zagraniczny w Szkole Głównej Planowania i Statystyki, poza sobą miała już okres młodzieńczego fideizmu. W roku 1959 wychodzi za mąż za korespondenta zachodnioniemieckiego, Klausa Sommeringa.
Gdy ten w rok później ginie w katastrofie lotniczej, Alicja za duże odszkodowanie w dewizach sprowadza z Holandii urządzenia pralni chemicznej i otwiera własne przedsiębiorstwo na Kruczej oraz urządza sobie luksusowe mieszkanie, również dewizowe, na Wiejskiej. Jest zamożna, a jeśli nie piękna, to na pewno bardzo interesująca. Lubi się bawić, lecz tylko u siebie w domu, a uprzywilejowanymi jej gośćmi są przede wszystkim młodzi mężczyźni i to ze środowisk bardzo różnych. Lubi muzykę, malarstwo, film, mniej literaturę. Chodzi na imprezy sportowe, szczególnie na mecze bokserskie. Często wyjeżdża za granicę. Przed paroma laty, wyłącznie dla własnej satysfakcji, skończyła historię sztuki na Uniwersytecie/.
Zastanowić się, czy zostawić tę notatkę biograficzną, jej miejsce właściwe w formie cokolwiek rozszerzonej jest przecież w Życiorysach, a tutaj znalazła się tylko dlatego, że gdy pisałem tę scenę — nie miałem jeszcze całkiem jasnej koncepcji, w jaki sposób włączyć do Miazgi życiorysy poszczególnych postaci. Więc chyba skreślić tę notkę. Jeśli czytelnik zainteresuje się tą książką — nie będzie się, jak myślę, niecierpliwić, gdy natrafiwszy w tekście na postać, o której nic nie wie, poszuka informacji w Życiorysach.
Rozmowa telefoniczna Adama Nagórskiego z Alicją Singer:
— Adam?
— A kto mówi?
— Zdziwisz się. Alicja Singer.
— Jak się masz! Nie poznałem cię po głosie.
— Nic dziwnego, rzadko mnie słyszysz.
— To prawda. Już bardzo dawno, droga Alicjo, skończyłem dwadzieścia lat.
— A ja osiemnaście.
Roześmiał się.
— Co u ciebie?
— Żyję.
— Mam nadzieję, że dobrze?
— Nie narzekam. A ty?
— Mój zawód wymaga narzekania.
— A przy nadmiarze?
— Gnije, droga Alicjo.
— O Boże! — na to Alicja — jak to dobrze, że moja pralnia nie jest tak uwrażliwiona.
— Za to ja mam zaniżone podatki. Co u twojej mamy?