Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 2.djvu/97

Ta strona została przepisana.

HEFAISTOS. Idź do niej, ona będzie twoją wiecznością. Ona i żelazne łańcuchy, którymi cię do niej przykuję.
PRZEMOC. Chwała wielkiemu Zeusowi!
SIŁA. Sława wielkiemu Zeusowi!
HEFAISTOS. Ale wieczność jest pojęciem nawet dla bogów cokolwiek mglistym.
PRZEMOC. Hefaistosie!
SIŁA. Hefaistosie!
HEFAISTOS. Więc skoro w wieczności, będącej zarazem skończonością, narodzi się dziecię odkupienia, zwane Heraklesem — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — —

Dwie możliwości: 1/ Eryk Wanert mieszka na Powiślu, w wieżowcu wzniesionym niedawno na rozległym terenie założonego już po wojnie Parku Kultury, a ponieważ ma mieszkanie na ostatnim piętrze — widok z jego okna roztacza się bardzo rozległy na park w dole i bieg Wisły, płynącej w tej części miasta wśród krajobrazu leśno-łąkowego, całkiem jak na wsi; 2/ z powodu komplikacji rodzinnych /rozejście się z żoną, której oddał mieszkanie?/ Eryk Wanert jest od pewnego czasu bezdomny, w ubiegłym roku korzystał z mieszkania kogoś, kto na kilka miesięcy wyjechał z Polski, a po powrocie tego kogoś przeprowadził się do stryja, stary profesor Henryk Wanert mieszka samotnie /podobnie jak Nagórski posiada dochodzącą pomoc domową/ na Karowej, w kamienicy wzniesionej na skraju wiślanej skarpy, mieszkanie jest obszerne i wygodne, Eryk mógłby posiadać własny, zupełnie nie krępujący pokój, jego stosunki ze stryjem zawsze układały się i nadal układają bardzo dobrze. W tej chwili profesora Wanerta nie ma w domu, od paru dni przebywa w Jabłonnie.
Wybrać chyba tę drugą wersję. Nie zapomnieć, że do Eryka powinien zadzwonić Maciej Zaremba, który z wiadomych przyczyn jest zbyt podekscytowany, aby wrócić po przedstawieniu do domu, poszedł więc najpierw najprawdopodobniej do SPATiF’u, a gdzieś koło północy zawędrował do nocnego "Bristolu", gdzie zorientowawszy się, że Eryk mieszka tuż obok, koniecznie chce go odwiedzić. Mimo całej przyjaźni i całej sympatii, jakie żywi w stosunku do Zaremby, nie wydaje się, aby nawet dla niego i w sytuacji tak wyjątkowej Eryk Wanert pozwolił sobie na wplątanie się w męczący klimat niepokojów przyjaciela, zwłaszcza że jutro czeka go ciężki dzień.
ZAREMBA. Eryk? Cześć, to ja. Co robisz, stary?
WANERT. Idę spać.
ZAREMBA. W grobie się wyśpisz. Stary, słyszysz mnie?
WANERT. Słyszę, ale wyspać się muszę dzisiaj.
ZAREMBA. Poczekaj, nie przerywaj, cholernie źle słychać. Słuchaj stary, ja jestem obok, w "Bristolu", koniecznie muszę się z tobą widzieć. Koniecznie, słyszysz? Cholernie ważna sprawa.
WANERT. Co się stało?
ZAREMBA. Wszystko ci powiem, za pięć minut będę. Słyszysz mnie?
WANERT. Wybacz, Maciek, bardzo mi przykro, ale naprawdę nie mogę cię w tej chwili przyjąć.
ZAREMBA. Przestań, stary, pieprzyć. Nie mogę! Myślisz, że ja mogę? Też nie mogę, ale muszę. Sprawa jest, mówię ci, cholernie, ale to cholernie ważna. Słyszysz mnie?
WANERT. Jaka sprawa?
ZAREMBA. Rany boskie, co z ciebie za uparty facet!