Świt, ale jeszcze szaro, śnieg popaduje ciągle, Autobus i trzy osobowe auta. Goście już opuszczają pałac, wciąż rzęsiście oświetlony, Wychodzą pojedynczo i grupami, hałasując, chłodne wilgotne powietrze oszałamia ich, ale też i trochę otrzeźwia i przywraca siły po szalonej nocy. Koniec zabawy? Niemożliwe! Marek Kuran coś szepce do Michała Otockiego, ten kiwa głową i przywołuje swoich kolegów.
MAREK KURAN: Panie i panowie! Na powitanie dnia! raz, dwa, tri, kozaczok!
Więc przed frontonem historycznego pałacyku i na rozległym trawniku przykryty. cieniutką warstewką śniegu wszyscy zaczynają pod zespół "LA-DA-CO" tańczyć kozaczoka, zrazu ospale i trochę nieporadnie, potem coraz żywiej. Także aktywista partyjny z terenu usiłuje tańczyć. Podryguje, podskakuje, nogi mu się plączą, znalazł się gdzieś w głębi trawnika, sam, jeszcze usiłuje wykonywać ruchy zgodne z daleką melodią, aż wreszcie traci równowagę i upada. Leży z twarzą w śniegu dłuższą chwilę, wyschniętym językiem liże śnieg, lecz gdy chce się podnieść — nie może, więc wreszcie rezygnuje z tych wysiłków i w pozycji na czworakach podnosi głowę i nieoczekiwanie dla samego siebie wydaje z siebie ostry i przejmujący dźwięk, łudząco podobny do syreny przeciwlotniczej.
Za dwadzieścia dwunasta, więc dokładnie w porze, w której się urodziłem, napisałem ostatnie zdanie Miazgi. A z sumowania dnia i miesiąca wynika cyfra "19", zatem data podwójna, bo i moich urodzin, i akcji Miazgi. "7" wyraża ilość lat poświęconych tej historyjce. Lecz prócz tych drobnych, magicznych uciech żadnego uczucia ulgi i żadnej świadomości, że pewien fragment mego życia został zamknięty /a może raczej otwarty/. Z żadną z moich książek poprzednich nie wiązałem tak wiele nadziei, jak z tą: i żadnej nie byłem tak mało pewien.
Wieczorem, żeby uczcić to wydarzenie zaimprowizowaną na skutek telefonów kolacją: Irena, Markowie, Zygmunt i Krzysztof.
Otrzymałem z Agencji Autorskiej następujący list:
"Uprzejmie zawiadamiamy, że wg informacji Ministerstwa Kultury i Sztuki sztuka w adaptacji scenicznej Kazimierza Dejmka wg Pana książki Ciemności kryją ziemię nie jest obecnie uwzględniana w polskich planach eksportowych.
W związku z powyższym, jak również wobec bezpośrednich Pana kontaktów z agencją Geisenheyner und Crone /bez naszego pośrednictwa/, nie widzimy możliwości przekazania Pana zgody na wystawienie sztuki w Telewizji Austriackiej firmie Universal Edition A.C. w Wiedniu".
Tak więc mój wyjazd do Wiednia we wrześniu wydaje się mało prawdopodobny, skoro stroną zapraszającą jest właśnie Telewizja Austriacka w związku z przygotowaniami do jesiennej premiery Ciemności kryją ziemię.