Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 3.djvu/116

Ta strona została przepisana.

— Co my możemy zrobić, to ja nie widzę.
— Wydaje mi się, że wykształcenie i praca wyznacza pozycję w społeczeństwie.
— Jak to ulepszyć, co jest, to ja nie wiem, bo żeby występować, to trzeba wiedzieć. Nie mam żadnych koncepcji, więc jak mam protestować?
— Czy ja wiem, czy jest jakiś postęp? Jest tak samo, jak było, tylko ludzi jest więcej.
— Chciałabym wiedzieć wszystko, ale też myślę, że gdybym wiedziała wszystko, to by mnie to podenerwowało.

środa, 16 września

Nie wiem, czy jestem odważny. Wielu ludzi tak sądzi, ale ja dobrze wiem, że niektóre moje decyzje, te uznane za odważne, nie z odwagi wynikają, lecz z dumy. Być może w niektórych okolicznościach zamanifestowanie dumy bywa odwagą.

sobota, 19 września

Noce i ranki już bardzo chłodne, ale pogoda wciąż się utrzymuje słoneczna.
Od kilku dni sprawdzanie nowo założonego w całym domu ogrzewania centralnego. Zaraz pierwszego dnia zalało sklep na parterze i parę większych potopów na klatce schodowej. U nas, na szczęście, tylko jeden drobny i natychmiast naprawiony przeciek, ale już nad nami awaria była większa, a ponieważ nikogo tam w mieszkaniu nie było — woda zaczęła przeciekać do nas, zalewając łazienkę, mały przy niej przedpokój oraz ubikację. Paskudnie śmierdzi teraz w tej części mieszkania stęchlizną. Wolę nie myśleć, co się będzie dziać, gdy zacznie niebawem wymiana instalacji wodnej, aby nasz dom został podłączony do elektrociepłowni.

Gdy położyłem się po obiedzie na swój relaksowy kwadrans, przypomniał mi się bardzo wyraźnie obraz Jana Breughla z monachijskiej Pinakoteki Jonasz wychodzący z paszczy wieloryba maleńki Jonasz w czerwonym płaszczyku, z gestem podzięki wychodzi na groźny, ciemny świat — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — —


Koniec