Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 3.djvu/50

Ta strona została przepisana.
PLAN
1.

Tytuł: Poranek Konrada Kellera /?/.
Budzi się wcześniej niż zwykle, zaraz po siódmej, niedostatecznie wypoczęty i z głową ociężałą /zatrucie organizmu proszkiem przeciwbólowym/, chory ząb nie sygnalizuje wprawdzie bólu, jednak jest, lekko ćmi, więc Konrad, aby uniknąć ryzykownego zwarcia szczęk, leży z ustami półotwartymi, rozważając problem: jak się ubrać? Ze względów praktycznych /próba w Telewizji, wyznaczona na godzinę 10-tą, z pewnością się przeciągnie i potrwa ponad godzinę, a przed ślubem w Urzędzie Stanu Cywilnego będzie jeszcze musiał pojechać na Saską Kępę po Monikę/, więc ze względów praktycznych należałoby od razu włożyć czarny garnitur, lecz na myśl, że w tak uroczystym stroju sprezentuje się najpierw u dentystki, a potem w Telewizji, Konrad krzywi się z niesmakiem. Zatem ubrać się zwyczajnie i po próbie wrócić do domu, żeby się przebrać? Ile czasu podobne przedsięwzięcie może kosztować? Pół godziny? Trochę mało. Trzy kwadranse? Keller tak bardzo nie lubi pośpiechu, iż nawet ról, wymagających szybkich zmian kostiumu, podejmuje się niechętnie. Wielokrotnie w ostatnich dniach rozważał ów problem ubrania, lecz co innego znaczy: jakiś problem rozważać, a co innego: stanąć wobec konieczności rozstrzygnięcia go. Zatem wobec tych perspektyw w każdej wersji kłopotliwych i wnoszących złośliwe elementy dekompozycji, samopoczucie Kellera gwałtownie się pogarsza.
Ranna toaleta Konrada Kellera. Gimnastyka. Dłuższa refleksja, czy zęby wymyć normalnie, czy ograniczyć się do przepłukania jamy ustnej letnią wodą? Rozterka z tego powodu. Wreszcie decyduje się na rozwiązanie połowiczne: zachowując wszystkie możliwe środki ostrożności czyści szczoteczką zdrową stronę uzębienia i tylko górne zęby strony chorej.
Po ogoleniu się i prysznicu Konrad czuje się znacznie lepiej, chociaż ząb wciąż leciutko ćmi, jakby w nim mikroskopijny kornik chrobotał. Problem garnituru nadal nie rozstrzygnięty.
Śniadanie. Rezygnuje z grzanek, ograniczając posiłek do łyżki pokrzepiającego miodu i filiżanki mocnej kawy. Nieprzewidziany a fatalny skutek działania kofeiny: ząb zaczyna nagle pulsować, puchnąć i niebawem to pulsowanie i puchnięcie przekształcają się w rwący ból.
Zaraz po ósmej Konrad Keller dzwoni do swojej dentystki. Telefon przyjmuje jej stara i przygłucha gosposia, Konrad mówi na swoim słynnym szepcie, okazuje się, że Ewa Gergerowa wyjechała na weekend jeszcze wczoraj i wróci dopiero w poniedziałek wieczorem.
W bezradną słabość, w jaką po tym telefonie popada Keller, wślizguje się pokusa, aby jeszcze raz poszukać ulgi w proszku przeciwbólowym. Jednak ostatecznie, w obawie, że uboczne działanie składników narkotycznych może pamięć przyćmić a nawet sparaliżować, nie decyduje się na ten ryzykowny krok i dzwoni do Eryka Wanerta. Ten jednak /o śmierci stryja jeszcze nie może wiedzieć/, ponieważ nigdy z zębami nie miał kłopotów, nie zna żadnego adresu dentystki, dopiero w trakcie rozmowy przypomina sobie, że gdy w roku ubiegłym, w czasie zdjęć do Zagubionych Maćka Zarembę rozbolał ząb — pojechał z Maćkiem na Miodową, do Kliniki Stomatologicznej. Ta nazwa nie robi na Konradzie dobrego wrażenia, ponieważ słowo: klinika kojarzy mu się z przypad-