Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 3.djvu/73

Ta strona została przepisana.
5

Henryk Orlik, rozbudzony wczesnym telefonem sekretarki pułkownika Pasieki, zostaje powiadomiony, iż na pół do jedenastej ma się w ważnej sprawie stawić u pułkownika — — — — — — — — — —
Szkic rozmowy:
PASIEKA: Cześć, Orlik. Siadajcie. Nieszczególnie wyglądacie, popijaliście wczoraj?
ORLIK: Trochę.
PASIEKA: Macie kaca?
ORLIK: Przejdzie, towarzyszu pułkowniku.
PASIEKA: Powinniście się zacząć szanować, Orlik, nie jesteście już młodzikiem. Ale to wasza sprawa. Chciałbym natomiast obgadać z wami pewne sprawy nasze, wspólne. Podobno wam się Orlik, znudziła praca dla nas?
ORLIK: Mnie? Kto wam powiedział?
PASIEKA: Słuchajcie, Orlik, ja już nie pierwszy raz zauważyłem, że macie nieprzyjemny zwyczaj odpowiadania na pytanie pytaniem. Jak was do siebie wzywam, to widać mam powód, żeby was wezwać, nie?
ORLIK: Oczywiście, towarzyszu pułkowniku.
PASIEKA: I jak mówię, że podobno chcieliście się z nami rozstać, to widocznie mam podstawy, żeby tak mówić. Chcecie mieć dla siebie więcej czasu, rozumiem, jasne. Chcecie karierę literacką robić?
ORLIK: Jaką tam karierę, towarzyszu pułkowniku? Zamówienia mam po prostu. Prasa, radio, telewizja, wyrobić się nie mogę.
PASIEKA: Nie możecie się wyrobić, powiadacie. No, cóż? w takim razie pójdziemy wam, Orlik, na rękę i się rozstaniemy.
ORLIK: Jeżeli o mnie chodzi, towarzyszu pułkowniku...
PASIEKA: Powtarzam, chcemy wam, Orlik, pójść na rękę. Dla utalentowanych ludzi pióra, zaangażowanych ideowo po słusznej stronie, mamy zawsze szacunek. Przez dłuższy czas nie wykazywaliście co prawda większej aktywności, ale skoro w ciągu ostatniego roku, jak sami powiadacie, nie możecie się wyrobić...
ORLIK: Towarzyszu pułkowniku, słowo daję, że jeśli tylko o to chodzi, to ja jestem gotów w każdej chwili zrezygnować.
PASIEKA: Właśnie wam to proponuję.
ORLIK: Przepraszam, źle mnie zrozumieliście, towarzyszu pułkowniku. Chciałem powiedzieć, że mogę w każdej chwili zrezygnować z działalności publicystycznej. To nie będzie ofiara z mojej strony, zapewniam was, zrozumcie moją sytuację, towarzyszu pułkowniku: gdybym przestał dla was pracować, wszyscy się zaraz dowiedzą, będę ośmieszony i skompromitowany, nikt się ze mną nie będzie liczyć, wy nie znacie tak dobrze, jak ja, specyfiki środowiska — — — — — — — — — — — — — — — — — — — — —

6

Ząb Konrada Kellera: okazało się po prześwietleniu, że pod korzeniem formuje się ropień. Na razie żaden zabieg nie jest możliwy. Celina Raszewska przepisuje silny antybiotyk /oxyteracyna, przez pierwszą dobę po dwie pastylki co trzy godziny, następnie taką samą dawkę co sześć godzin, żadnego w czasie kuracji alkoholu, dużo natomiast zsiadłego mleka albo kefiru/, Konrad zdjęty zgrozą: na miłość boską, ileż tych proszków będzie razem? Celina Raszewska zapewnia go, że osiem gram oxyteracyny powinno zlikwidować stan ropny. Osiem gram? Razem trzydzieści dwie pastylki. Lekki obrzęk, niestety, jest możliwy.