Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 3.djvu/87

Ta strona została przepisana.

Gdy na wadze złożone zostają wiedza i zwątpienie — szala ze zwątpieniem jest cięższa: pragnienie waży więcej niż jego realizacja, lecz gdy szala rozpaczy wznosi się ku górze — szala z nadzieją powinna być bardzo ciężka.

12

Halina Ferens-Czaplicka u matki, w jej mieszkaniu na Osiedlu Mariensztackim, pierwszym /jeszcze w roku 1949/ warszawskim osiedlu mieszkaniowym wybudowanym po wojnie, więc dzisiaj bardzo już staroświeckim, z mieszkaniami ciasnymi i dość mrocznymi, zwłaszcza gdy mieszczą się na parterze, jak dwupokojowe mieszkanie Emilii Czaplickiej.
Emilia pokazuje córce trochę już podniszczony zeszyt złożony z pięciu kartek grubego czerpanego kremowego papieru i okładki z kremowego kartonu, związanych zielonym kordonkiem. Na zewnętrznej stronie okładki dedykacja niebieskim atramentem "Miłej Joasi Perłowskiej ofiarowuje w dniu imienin Krzysztof Czaplicki". Na pierwszej, nie numerowanej kartce — imię i nazwisko autora, tytuł tomiku: 3 wiersze, a u dołu stronicy: "1942. Wydano w 1 egzemplarzu na papierze czerpanym. Przepisał autor".
Ten zeszycik sprzed lat prawie trzydziestu Emilia Czaplicka otrzymała przed paroma dniami wraz z listem od Joanny Golde, w którym dawna Joasia Perłowska pisze, że przez długie lata przechowywała tę pamiątkę po Krzysiu, z którym kolegowała na tajnych kompletach uniwersyteckich, teraz jednak, gdy okoliczności zmuszają ją do wyjazdu na stałe z Polski, uważa, że zeszycik powinien pozostać w kraju, przekazuje go zatem matce poety.
W pewnym momencie Emilia: wiesz, Halinko, ja już nie pamiętam twarzy Krzysia, pamiętam go tylko z fotografii... i głosu jego nie słyszę.

13

Podwieczorek u Panków, ale podwieczorek tylko z nazwy, ponieważ Pankowa, chcąc upłynnić bodaj część zapasów przygotowanych na przyjęcie, podała tartinki i alkohol. Oboje starzy, Monika oraz brat Zofii Pankowej, prałat Stanisław Motyl, który na życzenie siostry przyjechał z Opola, aby swojej siostrzenicy udzielić kościelnego ślubu.
Monika ma wszelkie powody, aby czuć się w pełni usatysfakcjonowana: na jej kategoryczne żądanie ojciec jeszcze przed południem skomunikował się ze Stefanem Raszewskim i uzyskał od niego solenną obietnicę, że paszport Monika będzie mogła odebrać w poniedziałek. Bilet lotniczy do Rzymu został zarezerwowany we wtorek. Sprawę przeniesienia Moniki do Teatru Ludowego też załatwiono od ręki, dzięki paru telefonom Ministra Kultury i Sztuki.


Pod wieczór budzi Nagórskiego z ciężkiej drzemki telefon.
NIKE: To ja, dobry wieczór.
W pierwszej chwili chce bez słowa odłożyć słuchawkę, lecz nie czyni tego.