No, handlarz każdy panu tu wymienia
Postępowego „Prawdę“ zjednoczenia,
Choć mnie najbardziej imponuje śliczna,
Giętka, chytra, rozumna, prawda połowiczna.
Co pan chce! Sprzedam!
Liczmany dzwonią
W woreczku handlarz brudną gmerze dłonią,
Zjadliwie szepcąc: — O mój miły panie,
Na kupienie prawd wszystkich złota ci nie stanie!
Stary płaszcz kardynalski, zamknięty gdzieś w skrzyni,
Że go zanadto cisną, skromne grosze wini:
— Hołoto, zapomniana przypadkiem w kieszeni!
I ten, który was zebrał, za nic sobie ceni!
Zdala odemnie, proszę! Groszom do mnie wara!
Wszak to arcykapłańska szata — chociaż stara!
Tak wciąż zrzędzi, narzeka, gderze bez ustanku.
Tu się jeden odezwie grosz: — Hola, mopanku!
Mamy wprawdzie szacunek dla twojej purpury,
Lecz gdyby nie my, liczne byłyby w niej dziury.