Strona:Jerzy Bandrowski - Bajki ucieszne.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.


O DOBRYCH FORMACH

Raz wkradł się rzezimieszek w pewne ludzi grono.
Nikt go nie znał, a przeto nim się spostrzeżono
Kto on zacz, już w tem gronie zyskał stanowisko,
Choć nań ciągle sarkano, kłaniano się nisko:
Tytuł zyskał — rzecz pierwsza — więc go szanowano;
Że rzezimieszkiem został, było rzeczą znaną.
On sam krył się z tem mało, albo też nic wcale.
Śmiejąc się ludziom w oczy, łupił ich wytrwale.
Wnet równych sobie łotrów otoczył się szajką
I — chociażby to wszystkim zdało się być bajką —
Zabezpieczywszy sobie bezkarność, swobodnie
Ludzi grabił, ostatnie ściągając z nich spodnie.
Cześć niby dziewkę pędził na ulice,
Wierność potargał na nice,
Sprawiedliwość szyderczem wyśmiał urąganiem,
Rozsądnym za przestrogi odwdzięczał się plwaniem,
Czystość gwałcił i dłonią swą hańbił plugawą,
Znęcanie się nad słabszym było mu zabawą,
Nie uszanował dziecka ni siwego dziada —
Zwycięsko w jego norze chichotała Zdrada,
Widząc, jak splugawione i bezsilne Cnoty
Służkami powolnemi są jej złej lichoty.
Trwało to długo. Aż raz rzezimieszek
Twardy napotkał orzeszek,

10